#2000 – o jeden obraz za dużo

#2000 – o jeden obraz za dużo

Parę dni temu odbył się pogrzeb Kim Jung Gi’na – niezwykłego artysty.
Był legendą i jednym z największych rysowników naszych czasów.

We wrześniu tego roku odwiedził Polskę. O nasz kraj zahaczył podczas swojego tournée po Europie.
Wracając do swojego domu w USA – zasłabł na lotnisku. Odszedł na zawał serca.
Był starszy ode mnie tylko 10 lat.

Gdy przechodziłam moją wielomiesięczną izolację w szpitalach: przeżywałam żałobę za przegapionymi porami roku.
Niektórzy pisali: ale przecież jeszcze będą następne! A ja tymczasem noszę w sobie pytanie:
a skąd mam wiedzieć na pewno, że zobaczę jeszcze te wiosny i jesienie?

Spotkałam się kiedyś z taką myślą, że czasami naszej karierze kolejna przeczytana książka
i setny namalowany obraz nie zrobi już drastycznej różnicy – a zrobi ją trening, zdrowy posiłek,
czy porządny odpoczynek. Łatwo przegapić granicę, gdy przestajemy żyć w równowadze,
a zaczynamy zaciągać długi, które kiedyś będziemy musieli spłacać.

Och, uwielbiałam bohemiarską atmosferę środowisk artystycznych: te zadymione palarnie przy ASP,
gdzie toczyły się najlepsze rozmowy, te przegadane noce na plenerach malarskich,
te długie, epickie godziny w pracowniach, w oparach farb.

Szybko jednak zauważyłam, że w takich „klimatach” utrzymywanie mojego umysłu w stanie “brzytwy” jest bardzo trudne.
Błyskotliwość, precyzję myśli udaje mi się osiągnąć tylko wtedy, gdy styl mojego życia jest zdrowy.
To nie bohemiarskie nastroje czynią mnie twórczą: tylko zwykłe, przyziemne rzeczy takie jak wyspanie,
odżywcze jedzenie i życiowy balans. Gdy jestem głodna – moje obrazy są gorsze, gdy jestem niewyspana- moje teksty są słabe.

W sieci można podglądać styl życia najlepszych artystów z całego świata – zaobserwowałam,
że oni ekstremalnie pilnują swojego zdrowia psychofizycznego.
Chyba już wszyscy zauważyliśmy, że kultura “zapierdolu” (choć wciąż promowana) zebrała swoje żniwo.
Oprócz nazwiska Kim Jung Gi mogłabym wspomnieć o innych twórcach, których przedwcześnie straciliśmy, których opłakuję.
Mogli być jeszcze z nami wiele lat.
Nie idźcie tą drogą. Dbajcie o siebie. Nic nie jest cenniejsze niż Wasze życie – nawet sztuka.

 


Seria pt:“#2000” to zbiór krótkich esejów publikowanych już wcześniej na Instagramie, gdzie limit znaków wynosi właśnie (tytułowe) 2000 znaków.
Traktują one krótko i subiektywnie o sztuce, procesie twórczym i zagadnieniach związanych z pracą artysty. Nie wyczerpują tych tematów,
jednak zwięźle opisują moje przekonania i przemyślania. Mam nadzieję, że nie tylko pozwolą wszystkim lepiej poznać mnie – artystę –
ale także pomogą innym twórcom na ich osobistej drodze. Miłego czytania:)

No Comments

Post a Comment