#2000 – jeden dzień z życia artmamy

#2000 – jeden dzień z życia artmamy

Budzę się z uśmiechem, bo dziś jest “dzień malowania” – synek idzie do dziadków na całe popołudnie.
Zanim synek wstaje, gromadzę sobie listy spraw, które muszę jeszcze zrobić. Piszę stronę tekstów na moje social media, patrząc jak za oknem budzi się świat.
Synek juz biega, ale wcześniej jest poranna seria przytulania, głaskania i opowiadania historii.
NIe chce się ubierać, myć, chce się bawić klockami!
Robię 3 śniadania, obieram owoce. Mały rysuje przy kuchennym stole choinkę, czekając aż skończę robić owsiankę. Sprzątanie kuchni, ścielenie łóżka.
Czytanie o Puciu, który uczy się robić siusiu i o tym, jak poszedł na plac budowy. Słuchanie muzyki. Budowanie parkingu. Zabawa koparką. Wstawianie prania.

Zbieramy się do wyjścia, ale jest bunt na dresik. I bez butów! W końcu się udaje włożyć wszystkie części garderoby.
Mamu, kupa! Rozbieranie, ubieranie zaczynane od nowa.

Idę juz sama w miasto. Pada na mnie śnieg, jest cudownie. Poczta, bo zamiast paczek zawsze jest awizo.
Przychodzi przesyłka z redakcji – magazyn z moimi zdjęciami, strasznie się cieszę.
Lista nr 1 – zakupy w aptece.
Lista nr 2 – zakupy w warzywniaku. Jeszcze prezent dla dziadka.

Wracam do domu. Odgrzewam obiad ugotowany wczoraj. Lista nr 3. Robię przelew. Drukuję, czytam, wypełniam umowę o dzieło dla klienta.
Wypełniam dokumenty dla ubezpieczyciela. Dodzwaniam się w końcu do dentysty. Jeszcze umówić pediatrę. Wieszam pranie.

Jest 17:00. Kurcze, jeszcze przydałoby się skończyć sprzątać, ale zostało 4 godziny na malowanie. Trudno, to musi poczekać.

Tablet, świeca, cisza w pracowni. Mąż pracuje w gabinecie.
I zawsze ten sam LĘK. Czy między owsianką, naczyniami a małymi ubrankami – wydarzy się coś?
Czy tutaj, w moim zwykłym życiu bez fajerwerek – ma szansę powstać jakaś sztuka?

A potem nagle myśli zaczynają się uspokajać i płynąć jednym, zwartym, szybkim nurtem. Uczucia się zbierają, zbijają w jedno, prowadzą mnie.
Ręka pamięta ruchy. Oczy cieszą się na spotkanie z kolorem. Wpadam w to jak w przepaść, znikam. Nie ma mnie. Osiągam flow natychmiast.

“Budzę się” po prawie 3h. Coś jest nie tak. A wiem, strasznie chce mi się pić.
Obraz ma się dobrze, ja mam się dobrze.
Wszystko na świecie jest na swoim miejscu:) ❤️

 


Seria pt:“#2000” to zbiór krótkich esejów publikowanych już wcześniej na Instagramie, gdzie limit znaków wynosi właśnie (tytułowe) 2000 znaków.
Traktują one krótko i subiektywnie o sztuce, procesie twórczym i zagadnieniach związanych z pracą artysty. Nie wyczerpują tych tematów,
jednak zwięźle opisują moje przekonania i przemyślania. Mam nadzieję, że nie tylko pozwolą wszystkim lepiej poznać mnie – artystę –
ale także pomogą innym twórcom na ich osobistej drodze. Miłego czytania:)

No Comments

Post a Comment