#2000 – o głuchoniemym pastuszku, który miał wystawy na całym świecie

#2000 – o głuchoniemym pastuszku, który miał wystawy na całym świecie

Mniej więcej w połowie zeszłego wieku, w Paszynie, w małej wiosce niedaleko Nowego Sącza, pewien niepełnosprawny,
głuchoniemy pastuszek Wojciech strugał nieporadne figury w drewnie. Pokazał je księdzu ze swojej parafii – ks. Edwardowi Nitce.
Ksiądz bardzo pochwalił dzieła i zachęcał go do dalszej pracy.
W książce, którą czytałam o tej historii, opisano to tak: “Prawdopodobnie ten człowiek pierwszy raz usłyszał pochwałę”.
Wkrótce na plebanię Wojtek przynosił kolejne i kolejne rzeźby. Cała wieś się śmiała z jego prac, a gosposia na plebani nawet raz napaliła nimi w piecu.
Wojtek jednak się zupełnie nie poddawał, namiętnie strugał, rozwijał się, wciąż był chwalony przez księdza, który zbierał jego rzeźby.
O Wojtku i jego pracach w końcu powstał film dokumentalny, zyskał on międzynarodową sławę.

Paszynian bardzo to doświadczenie zmieniło. Zobaczyli, że każdy może tworzyć, zaczęli pozbywać się kompleksów, poznawać sztukę, uczyć się, próbować jej.
Oczywiście ks. Nitka bardzo gorąco wszystkich do tego zachęcał, a mieszkańcy znosili mu swoje prace. Setki prac.
Doszło tam, do niespotykanego na skalę światową, rozkwitu twórczości ludowej. W 1978 roku w Paszynie było 56 osób rzeźbiących i 30 osób malujących na szkle (!!!).
Badacze tego zjawiska nazwali je ”fenomenem paszyńskim” – bowiem nigdzie indziej na świecie tylu mieszkańców jednej wioski na raz nie zajmowało się sztuką.

Dziś Paszyn ma międzynarodową sławę. Pastuszek Wojtek, gdy jeszcze żył, miał wystawę m.in. w Genewie.
Telewizje na całym świecie pokazywały o nim reportaże (USA, Japonia). Bez przerwy do Paszyna przyjeżdżają autokary turystów i kustosze galerii.
Nie ma już księdza Nitki ani Wojtka, ale budynek parafii tonie w tysiącach rzeźb i obrazów Paszynian. Stała się ona muzeum sztuki ludowej,
a właściwie to najważniejszym punktem na mapie świata współczesnej sztuki ludowej. Powstają o tym zjawisku prace naukowe, ale ja wiem, co tam się wydarzyło.

Kilka tygodni temu napisałam tu tekst o tym, jak bardzo artyści potrzebują zostać wsparci, docenieni, chwaleni, dostrzegani.
To był najczęściej udostępniany tekst na Instagramie. Ojcem sukcesu paszyńskiego była postać księdza,
który nie wyśmiewał, mocno zachęcał i widział w tych ludziach wewnętrzne piękno.
Widziałam na własne oczy jak artyści potrafią kwitnąć na skutek właśnie takiego szczerego wsparcia.
Ksiądz przekonał też tych ludzi, że sztukę uprawiać może każdy, nawet biedny i niepełnosprawny człowiek.
Za to uwielbiam sztukę: jest tak cudownie wolna i egalitarna. Pokochałam tę historię całym sercem.
Po moich wakacjach z całkiem nową, świeżą głową siadam do pracy twórczej. W Paszynie przypomniałam sobie po raz kolejny,
że najważniejsza jest w tym wszystkim nieskrępowana radość i wolność tworzenia – czyli to, od czego dawno zaczęłam i o czym czasem zapominam(y).
Algorytmy, marketingi, spojne feedy – to potem. I jeszcze utwierdziłam w sobie mocne przekonanie, że muszę z całych sił wspierać innych twórców w działaniu.
Myślę, że jest to kluczowa rzecz, którą można dla nich zrobić.


Seria pt: “#2000” to zbiór krótkich esejów publikowanych już wcześniej na Instagramie, gdzie limit znaków wynosi właśnie (tytułowe) 2000 znaków.
Traktują one krótko i subiektywnie o sztuce, procesie twórczym i zagadnieniach związanych z pracą artysty. Nie wyczerpują tych tematów,
jednak zwięźle opisują moje przekonania i przemyślania. Mam nadzieję, że nie tylko pozwolą wszystkim lepiej poznać mnie – artystę –
ale także pomogą innym twórcom na ich osobistej drodze. Miłego czytania:)

No Comments

Post a Comment