#2000- o wielkim głodzie i wielkim braku

#2000- o wielkim głodzie i wielkim braku

Zawsze zazdrościłam tym twórcą, którzy zwierzali się, że mają ciągły, identyczny rytm pracy twórczej.
Codziennie tak samo, codziennie o tej samej godzinie w pracowni, codzienne siadanie do tworzenia na dokładnie tyle samo godzin.

U mnie to jest jak fala. Po intensywnym malowaniu, po tworzeniu kolekcji – czuję się, jakbym stała się pusta,
jakbym nie miała już absolutnie nic więcej do powiedzenia. Nie wiem, o czym malować, od czego zacząć.

Nauczyłam się z tym uczuciem zmęczenia i pustki nie walczyć.

Fakt, że nie mam sił dalej malować –  nie oznacza, że nic nie robię i czekam na wenę 😀
To jest świetny czas dla mojej firmy: porządkuję finanse i papiery, automatyzuję pracę,
sprzątam moje skrzynki, wymyślam strategie. 

Cierpliwie czekam, bo wiem, że za chwilę pojawi się GŁÓD. No dobrze, na początku to tylko będzie mały głodek,
drapanie w środku, ciekawość, co dalej. Potem wpadnie pomysł. A potem to są już całe lawiny pomysłów i pragnień.

No i trzeba znów szukać i planować rzeczywistość tak, aby był czas tworzenie. Gdy nie tworzę mimo tej głębokiej potrzeby:
przestaję być sobą, staje się coraz bardziej zagubiona, popadam w apatię, mam poczucie bezsensu.
Gdy naprawdę długo nie tworzę: GŁÓD mnie zamęcza. Po nocach śnią mi się piękne obrazy, zaczynam chorować.
Mam wrażenie, że mogłabym umrzeć na chorobę zwaną “brak”.

Winiłam się, że mam ten “brak” w sobie, który muszę karmić jak najgorszy nałóg, jak paskudne uzależnienie,
zaspokajać go jak dodatkową potrzebę fizjologiczną.
Gdy zostałam mamą –  już kilka miesięcy po narodzinach synka bardzo chciałam wrócić do twórczej pracy.
Odczuwałam “BRAK” – winiłam siebie za to, bo przecież byłam szczęśliwa i miałam wszystko.
Myślałam: powinno Ci wystarczyć! i czułam się podle, gdy nie starczało, gdy GŁÓD mnie męczył.

Pogodziłam się z tym, nie ma sensu z tym walczyć. Potrzeba tworzenia jest moją cechą: jak kolor oczu, jak wzrost.
Wplotła się w moje dna, w moje życie na zawsze. Nauczyłam się z nią żyć, być za nią wdzięczna.
Teraz nie zastanawiam się już jak ją uciszyć, tylko jak wyprowadzić z tego jakieś dobro i jak być potrzebną innym.
Takie mam właśnie dwa marzenia:)


Seria “#2000” to zbiór krótkich esejów publikowanych już wcześniej na Instagramie, gdzie limit znaków wynosi właśnie (tytułowe) 2000 znaków.
Traktują one krótko i subiektywnie o sztuce, procesie twórczym i zagadnieniach związanych z pracą artysty. Nie wyczerpują tych tematów,
jednak zwięźle opisują moje przekonania i przemyślania. Mam nadzieję, że nie tylko pozwolą wszystkim lepiej poznać mnie – artystę –
ale także pomogą innym twórcom na ich osobistej drodze. Miłego czytania:)

No Comments

Post a Comment